Najnowsze wpisy, strona 2


wrz 23 2003 CZEKAJĄC PRZY DRZWIACH...
Komentarze: 6

Noc rozlala sie szarym cieniem, na ulicach swiatla starych latarni i piora niewyspanych Aniolow... Swiat wydaje sie teraz mniejszy... Siedze sobie sama i popijam dobre winko... z tych krysztalowych kieliszkow..., tych na specjalne okazje... tylko i wylacznie... Od dzis nie ma juz specjalnych okazji!!!!! Kazdy dzien jest najwazniejszy i jedyny!!!

Mamy dzis swieto... ja i Napoleon... kupilam mu duza miske w kolorze psichicznej pomaranczy i ogromne opakowanie psiej karmy... (zeby na jakis czas miec z glowy...) na pewno to docenil...

Poszlam dzis do sklepu, by polepszyc sobie samopoczucie... i wydalam 300 zetów !!!!!!!!!!!!!!!!!!! na kosmetyki... NO I GDZIE BYL WTEDY MOJ MOZG...??????????????????? Nie mam pojecia... Mial byc wiklinowy fotel bujany, o ktorym tak marzylam..., a zamiast tego mam szminke..., po ktorej wygladam jakbym dopiero skonczyla konsumowac golonke..., swiece sie jak jasny gwint...No, ale to szczegol... no i dwa cienie z L'Oreala... Echhh... raz sie zyje... Fotel nie zajac...:) Najwazniejsze, ze mnie to ucieszylo...:))))

A teraz czas na sen... a za cwierc doby ksiezyc jaskrawy rozdzieli rzesy poziomo i sen zwarzy sie jak mleko... Echhh... musze jeszcze zaliczyc wyjscie relaksujaco-turystyczne z Napoleonem, w przeciwnym razie moge sie zdziwic rano, kiedy moje niezbyt tanie buciki beda zroszone psim moczem..., dawka smiertelna dodam... (Napoleon ma duze potrzeby...) A tego bysmy chyba nie chcieli...:)

cala_z_szeptow : :
wrz 22 2003 Podniebny taniec...
Komentarze: 3

No prosze... Nowy dzien, moj dzien !!! Mysl na dzis...: WSZYSTKO BEDZIE DOBRZE!!!! I tego sie trzymam...;P Kupie sobie dzis tuzin herbacianych roz, sama dla siebie... z proznosci... I bedzie milo ! A potem zrobie sobie filizanke goracej czekolady, to pewnie jedyny miliard kalorii, ale co mnie to obchodzi...:))

Jest ktos, w kim chyba sie powoli zakochuje... Ale juz sie nie boje... Jak mnie skrzywdzi, to potem bede cierpiec..., a teraz czas kochac...;) ( to jak haslo reklamowe jakiejs sekty...;) ) Hmmm...

cala_z_szeptow : :
wrz 21 2003 Uczę się latać...
Komentarze: 3
Nie kalecz mi stop, prosilam... Tak daleka droga do slonca... Staje sie wolna... Rosna mi skrzydla. Tak bym chciala, by znow mi zakwitly dla kogos usta... A dzis ksiezyc jest swiety, pelnia ma aureole. Wieje wiatr i przez sen mamrocza drzewa..., to mi wystarczy... Tylko serce wciaz dokads biegnie..., nieprzytomnie... Ide grac.
cala_z_szeptow : :
wrz 20 2003 Kawa na dobranoc...
Komentarze: 2

Juz zmierzch zatoczyl granice dla wieczoru i nocy, obiecanej ukradkiem. Glucho i ciemno. I ten ksiezyc... stary niewyrozumialec. Gapi sie oblesnie w moje nagie okna i... sapie. Gdyby jeczal, albo wyl... A on sapie. Doprowadza mnie tym do szalu!!! Znow cala ulica zdazyla zasnac przede mna. Dziwaczeje... Moj swiat bez NIEGO zwariowal... musze go szybko zamienic w slowa. A noc dzis jakas inna, ciepla, daleka, nieprzejrzysta..., moja. Czasem sie zastanawiam dokad ona odchodzi, jak juz zapowie swit...? Noc to z pewnoscia piekna kobieta w kaszmirowej sukni, o turkusowych oczach i karminowych ustach... Ona pewnie nie jest samotna... Ma przeciez miliardy gwiazd, a dzien... to niewatpliwie cudny mezczyzna... Przystojny, szarmancki, uwodzicielski... i zawsze poza zasiegiem nocy... Zatem moze i ona cierpi z milosci... Hmmm... Moze. Odkad odszedl... staje sie dziwakiem. Kloszardem bez uczuc. Moje mysli nie maja dokad wracac. Pije galony kaw i nic, tylko gram na fortepianie... Gram, gram i gram... jak opetana. Tak jakbym chciala zamienic sie w melodie bez nut. Przestac istniec. Tak po prostu. Dogasam. W moich oczach jest przepasc niezmierzona. A wszystko przez jednego czlowieka. Gdybym mogla wyskoczyc z NIEGO jak z brudnej koszuli, rzucic na pozarcie kartce, uderzyc slowem... Gdybym mogla. Przemalowalam cale mieszkanie na zolto, w kolorze slonca, ktore nigdy nie zajdzie... Kupilam tuzin swieczek, stoja przy lustrze w lazience. Zapalam je wieczorami, one plona a ja leze w wannie, niechciana. No coz... Jedynym mezczyzna, ktory dazy mnie uczuciem jest moj dog, Napoleon... Ta psina kocha mnie bezwarunkowo. Nie wiem tylko, za co... Wczoraj w nocy obudzilam sie i niemal ze zwierzecym pozadaniem pragnelam... papierosa. I chyba nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze ja nie pale... Wariuje...? Juz tylko wiatr wiernie wlosow dotyka, on nigdy mnie nie zostawi...Chcialabym zasnac chocby na wiecznosc, a potem sie obudzic tak zwyczjnie, jakiegos pogodnego przedpoludnia i zobaczyc obok siebie mezczyzne swojego zycia. Zrobilabym kawe i jajecznice z cebulka, a po sniadaniu usiadlabym mu na kolana, a on powiedzialby... "dobrze, ze jestes..." Dobrze, ze jestem... Hmmm...

Ostatnio slucham tylko Mozarta. Znam juz na pamiec kazda z nut. Ostatnio spostrzeglam, ze listonoszka puka do drzwi identycznie jak ON, zainstaluje dzwonek..., bedzie mniej bolec.

 ZAWYJ KSIEZYCU PRZED SWITEM... ZAWYJ !!!  Zamkne okno, zapaze ruminku, samotnosc w poplochu rozgonie, zamkne okno... Ide spac... ALE JA JESZCZE KIEDYS ZATANCZE!!!! MOZE NIE DZIS, ALE KIEDYS NA PEWNO...!!!!!!!

cala_z_szeptow : :
wrz 06 2003 Zwykła ja...
Komentarze: 4
!NOTKI! Pada... deszcz rozdrobniony na miliardy istnien spada, jakby ziemia byla niebem. Z wysokosci nieba pewnie nie widac mojego zalu, tylko stado parasoli. Ale nic to, bo jesien przyszla... Moge teraz bezkarnie pograzac sie w bezdennej melancholii, popoludniami marznac do szalenstwa dlawiac sie wiatrem, a potem po prostu wracac do domu... sama. Bywa... Nie ma GO. To juz drugi miesiac... A mysli o NIM kazdego ranka wybiegaja z mojej glowy w strone zgielku, potem wracaja nienasycone JEGO oddechem, glodne JEGO obecnosci i domagaja sie tesknoty za NIM, czyniac wieczory nie do zniesienia. A ja juz nie potrafie tesknic..., tesknote, która nikogo nie obchodzi jest nie do wytrzymania... Ja juz nawet nie jem, nie spie... w lustrze tez juz mnie nie ma, jest wyczyszczona ze mnie szyba. Z kazdym dniem powieje, pierzchne i bledne nieodwracalnie... Bez powrotu. I chyba nie mam zalu, ze z ufnoscia golebia wyznal mi milosc... do NIEJ. I chyba czekam nadal... moze przyjdzie..., ale ON nie przyjdzie. Wiem to na pewno. Tak jak wiem, ze po niedzieli nastanie kolejny wtorek ponad moje sily, a najdalej do piatku tesknota wyzre we mnie kolejna przepasc. Zamieszkali razem. Czasami ICH widuje..., spaceruja w tym uroczym, malym parku, gdzie Korfantego krzyzuje sie z Sokolska. Sprawiaja wrazenie takich szczesliwych, az mnie mdli. Ale usmiecham sie do NICH, czemu nie...? Dzis rano przy kawie wyobrazalam sobie jak rozjezdza mnie samochód tuz przed NIMI, na jednym z tych uroczych spacerków. Moze nie zwróciliby uwagi... Moze. W srode napisalam do NIEGO list. Napisalam w nim, ze cokolwiek sie stanie, to ja zawsze bede... dla NIEGO, ze zawsze moze na mnie liczyc, ze odpowiem na najcichszy szept, po ostatnie wolanie... Napisalam, ze moje serce zlozylo MU przysiege na wiecznosc...!!! Powiedzial, ze to mile... MILE... Hmmm... Mile sa rodzinne uroczystosci i telefon Mamy w sobotnie popoludnie, ale to... mile... No cóz. To pewnie glupie..., ale czesto sie zastanawiam, czy ONA czuje na JEGO jezyku mój smak... Mój i tych wszystkich kobiet, które byly przede mna... Jestem nienormalna, po co ja to wszystko pisze...? Choc ta "nienormalnosc" jest jeszcze do przezycia, w przeciwienstwie do tej cholernej samotnosci... To jak spowiedz z milosci na stadionie, 5 minut przed meczem LAIKERSÓW... Szalenstwo... Jesli juz mowa o szalenstwie..., to moze upieke szarlotke, albo placek ze sliwkami i zaprosze ICH... Siade na wprost i bede lapczywie sycic oczy JEGO chlopieca uroda i przygladac sie jak trzyma w dloniach uszko filizanki..., bo tez chcialabym byc tak dotykana. Tak wlasnie zrobie... zaprosze ICH. Nie wiem czy to opisze, bo i po co...? To wszystko tak bardzo boli..., czasem tesknota wypala mi oddech. Ale do tego mozna sie przyzwyczaic, jesli co dnia budzisz sie z tym samym bólem, w miejscu gdzie powinno byc serce, to po jakims czasie, to staje sie tak naturalne jak mruganie oczami podczas kichania. Dostalam NIC, za wszystko... UROCZO... A chcialam tylko obecnosci, czekania, tesknoty, milczenia w lózku nad ranem i JEGO rak na moich plecach co noc... I wtedy bylby RAJ!!! I nic juz nie wiem, poza tym, ze ON oczy ma zielone... Chyba czas zmian. Na gorsze, na lepsze, na zimne, na cieple... na JEGO widok... No cóz..., to ONA ma NIEBO, za namiaske którego ja oddalabym wszystko... Ale nic to. Kupilam sobie te karminowa sukiennke, o której tak marzylam..., acha..., no i fortepian przepchalam pod sciane ze strzegarzami... tak lepiej. A dzis wieczorem napuszcze sobie pelna wanne wody i poloze sie na dnie. Bedzie cicho. Potem pomaluje sobie paznokcie na kolor blekitu paryskiego, nikt nie zna tego odcienia niebieskosci. To bedzie mily wieczór. Pewnie zasne nago..., ale co z tego...? Prawda jest taka, ze spopielalam, cala z zalu jestem szara... Dobrze, ze juz jesien. Kolejna, nie ostatnia chyba... Ale poradze sobie, a ON niech zima lepiej nie wraca!!! Taka zwykla ja...
cala_z_szeptow : :